Klechda o pięknej dziewczynie

Gdy byłam małym dzieckiem, babcia często opowiadała mi niesamowite historie, w które nikt, by nie uwierzył. Za każdym razem zarzekała się, że nie są ani trochę zmyślone. Jednego z takich wieczorów, siedząc przy herbacie, powiedziała mi:

Przypomniała mi się historia o córce sąsiadki, Basi. Gdy była trochę od ciebie młodsza, wiecznie chodziła z głową w chmurach. Godzinami leżała na łóżku z zamkniętymi oczami, nogami opartymi o ścianę i marzyła. Pewnego popołudnia siedząc na łóżku, usłyszała kogoś, ale dookoła nikogo nie było. Wstała, głos odezwał się znowu. Po zaskoczeniu, którego doznała zauważyła, że nie dobiega on z otoczenia a z jej głowy. Nagabywana o odpowiedź, w końcu przełamała się i odpowiedziała. Z pytania na pytanie stawała się coraz bardziej ufna. Po miesiącu doszyły nowe głosy. Minął rok, a one przestała wyobrażać sobie życie bez nich. Gdy tylko odchodzili, panikowała, bo jak niczego bała się samotności i odrzucenia. Skuliła się i płacząc, kołysała się na boki. Szum telewizora zagłuszał ją.
W pewnym momencie zdała sobie sprawę, że nie jest to już kolega a ktoś więcej. Wcale jej się to nie podobało, to dziwne uczucie czuć zaufanie i empatię do osoby, której nigdy nie widziała na oczy. Gdy kładła głowę na poduszkę, ręką szukała jego twarzy. Ciężar kołdry zdawał jej się być ciężarem jego ciała. To właśnie on sprawiał, że postanowiła znowu otworzyć się na innych ludzi. Więzienie, jakim wcześniej był jej pokój, nagle się stał jej ostoją, chronioną przez nowych przyjaciół. Miejscem, gdzie może ukryć się przed raniącymi ją rówieśnikami i światem, który jej nie chciał. Podsunęła się na poduszkach i złapała łyk wody. Spowity w mroku pokój, podkreślał jej zły nastrój. Przypomniało jej się dzieciństwo i czarne postacie stojące w jej pokoju. Zapaliła lampkę. Nie słyszała ich teraz, ale jak mantrę powtarzała sobie, że nie jest tu sama. Bała się tych postaci i swoich emocji, które mogłyby ich przywołać.

Wierzyła, że on śpi obok niej, ale w ciszy patrząc w ścianę. Wiedziała, że gdyby odeszli znowu zostałaby sama z Mrokiem. Kilka niewidzialnych bytów, zawsze wuczuwała na środku pokoju. Zmysły podsuwały jej zarys ich postury, emocje, nastój. Nie chcieli z nią rozmawiać a ona z nimi Od dziecka zaznajomiona była z ich mentalnością i innością kultury. Nie znali czegoś takiego jak miłość, ich istnienie miało całkiem inny cel. Miłość zdawała im się błahostką, swoistą głupotą młodych, na których patrzyli z przymrużeniem oka. Chodź mimo to bardzo chcą zrozumieć fenomen ludzkiej miłości. Dlatego miewasz ich w koszmarach. Tylko tam emocje są tak silne, a oni mogą być blisko nas i współodczuć. Choć na chwilę mogą być znów bardziej ludzcy i żyć czyimś życiem. Dlatego częściej można ich dostrzec w snach. Sny i to, że nas tam widzą i czują jest dla nich pobudką wspomnień. Ma to swoją dobrą i złą stronę.
Nocą mówili o swoich snach, marzeniach, w których uciekali od wszystkich, biegnąc jak najdalej do czegoś zupełnie nowego. Pewnego razu odezwał się kobiecy głos. Brzmiał dziwnie, drażnił ją. Brzmiał jak każdy inny głos, który słyszała, a jednak coś z tą osobą było nie tak. Nie chcąc być nie miła, nic o swoich odczuciach nie powiedziała przyjaciołom, bo była to bliska im osoba. Podjęła nawet próbę zaakceptowania i polubienia nowej, ale za każdym razem, gdy ta się odezwała, budziła w niej złość i frustrację. Jej głos, był jak zepsute jedzenie wciskane w siebie na silę. Budziła w niej nieuzasadniony wstręt niej. Zdawało się to zagadką nie do. Przecież, żeby kogoś nie tolerować trzeba mieć powód! – Powiedziała dziewczyna. Postanowiła tolerować jej obecność na tyle, by nie zrobić przykrości innym. Nie lubiła jak ta próbowała podejść do jej łóżka. Bo i takie rzeczy potrafiła wyczuć. Z dnia na dzień głos kobiety stawał się nachalny i zła, bo dziewczyna nie pozwala się je do siebie zbliżyć i dać polubić. Atmosfera z rozmowy na rozmowę robiła się coraz cięższa i mniej miła. Każdy trwał przy swoim. Młoda dziewczyna wiedziała, że nie do końca rozumie relacje między resztą. W ogóle zdawało jej się, że brak jej wiedzy co każdym aspekcie obcowania z nimi. Nie zawsze wiedziała i była w stanie pokazać granicę wielu spraw i myśli. Wiedziała jedno, że kocha go. Wiosną, gdy śnieg już dawno stopniał, a ziemia dopiero co odradzała się ponownie, chciała wystawić ich na próbę. Mówiąc o spotkaniu z przyjaciółką natarczywie myślała o nich, by sprawdzić jak się wobec niej zachowają. Tamtego dnia umówiła się z przyjaciółką nad zalewem. Nie wiedziała, czy ten pomysł ma sens, bo przecież nie planowała się z nimi spotkać, lecz obudziła się w niej jakaś taka kobieca przebiegłość. Ta chęć bycia pewną, na czym się stoi i czy takiej delikatnej osobie jak ona nic nie zagraża z ich strony. Wiedziała, że jest tylko 16 dziewczyną i łatwo byłoby jej zrobić krzywdę.

Żwawo szła patrząc na rwący nurt rzeki płynącej koło drogi. Idąc po moście wzrokiem błądziła za polną ścieżką koło drzewa przy zalewie. Gdy na nią weszła, nagle coś ją tknęło. Tak jakby ukłuło jej duszę, dając ostrzegawczy znak. Zwolniła kroku i pomyślała jak głupio będzie wyglądało, gdy pójdę okrężną drogą i poszła dalej. Gdy weszła wyżej, napotkała grupę nie wiele starszych od niej osób. Gdy dziewczyna siedząca po prawej stronie odezwała się, ta przystanęła. Nie wzbudziła ona w niej zaufania, wyglądała jakby ciągle z kimś rozmawiała w myślach, lecz nie to wzbudziło największy niepokój lub strach, z resztą nie była osobą oceniającą po pozorach, tylko gdy patrzyła jej w oczy, nie była w stanie zmusić się do myślenia, że to dobra osoba. Potem odwróciła wzrok i spojrzała przed siebie. Ujrzała tam ciemnowłosego chłopaka, ubranego w skórzaną kurtkę. I nie wiadomo czemu, pomyślała, że może to on… Bardzo ucieszył ją ten widok. Tylko słowa, które usłyszała, choć z pozoru niemające złego znaczenia zadały jej ból. Kobieta siedząca na ławie. Chuda, blondynka z grzywką, kazała mu się z nią przywitać. Czyż to nie dziwne drogie dziecko? Czyż byt wolny i niezależny zmuszony jest do tego, by czekać na przyzwolenie na możliwość odezwania się? Już wróbel na dachu jest bardziej wolną i niezależną istotą. I to jej się dziwne wydało. Powiedział cześć, lecz dziewczyna tak bardzo zdziwiona ich zachowaniem nie wiedziała czy powinna z nimi rozmawiać. Widziała ich pierwszy raz na oczy. Udając, że nie słyszy poszła dalej. Wiedziała, że jeśli to oni to sytuacja łatwo może wymknąć się spod kontroli. Za sobą usłyszała głos kobiety Co za durna dziewczyna, tak bardzo chciała się z nami spotkać, a teraz nas olewa! Nie odwróciła się już. Była zaskoczona tymi słowami. Nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Gdy była już na wysepce, na której czekała przyjaciółka spytała ją czy nie widziała ich, zajęta nie zwróciała na nich uwagi. Ta posmutniała, spojrzała na pochmurne niebo nad wodą. Jakiś czas później wróciła do domu. Zaczęła ich wołać. Przecież nie chciała, żeby on odszedł, ani jej koledzy. Nigdy nie miała tego w zamyśle. W szamotaninie myśli, zdążyła tylko usłyszeć, pretensje i oszczerstwa. Najgorsze słowa dla niej były te, jak to osoba, chcąca wkupić się w jej łaski ukradła jej ukochaną osobę. Od tamtej pory jej życie zamieniło się w pasmo nieszczęść, prześladowań i słyszenia głosów chcących jej śmierci. Nic nie zostało z miłości, którą do siebie czuli, pozostał tylko przeogromny ból i smutek. Chciała się do nie zbliżyć, bo z daleka ciężko jest wyrwać komuś serce.

Spodobała Ci się historia? Pozostaw po sobie pamiątkę w postaci komentarza i polub stronę na Facebook'u, aby być na bieżąco.

KLIKNIJ-> https://www.facebook.com/nadbystrzyckieklechdy/

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Porcelanowa lalka

Bilet donikąd

Zagadka