Mała czarna




Otworzył powoli oczy. Krople deszczu spływały po oknie, mocne światło latarni odbijało się na ścianie. W pokoju panował przyjemny pół mrok. Od chwili kiedy się przebudził, znowu zaczęły miotać nim emocje poprzedniego wieczoru. Załamany, gapił się w kąt na świetlną smugę. Zygzak wyglądający jak linia bicia serca powoli schodziła coraz bardziej w dół. Z nim było podobnie. Czuł się tak samo dobity. Przetarł dłonią czoło, wziął głęboki oddech. Otulił się mocnej kołdrą i zamknął oczy. Usiłował wyobrazić sobie coś przyjemnego, ale nie mógł, obrazy samoistnie odtwarzały wczorajsze wydarzenia, jak w zapętlonym filmie, pokazując to coraz przykrzejsze momenty. Zdenerwowany, wstał nagle, odrzucając w bok kołdrę. Podszedł do biurka po przeciwnej stronie i złapał za kubek zimnej już herbaty. Pociągnął dwa łyki. Spojrzał przed siebie. Dawno nie był już tak wściekły na kogoś. Czuł się poniżony tym, że jakaś kobieta dyktuje mu warunki, że każe mu czekać na siebie, a nie chce stosować się do jego planu. Planu, który bardzo dokładnie sobie obmyślił. Co do każdej sekundy ich życia. Każdą chwilę, bez wyjątku. Wiedział, czego chce od losu. Miało być tak i tak. Nie inaczej, nie podobnie, nie za chwilę. Był jak pociąg albo wsiadasz i jedziesz, albo zostajesz i wybierasz inną drogę. Nie sądził, że oprócz ojca, ktoś będzie w stanie go tak rozjuszyć. Nie pokazał tego po sobie, ale w środku czuł się, jakby chciał ją udusić. Jak ona mogła. Wizja rynku, gdy stali naprzeciwko siebie, jej słów, że chce najpierw zerwać ze swoim chłopakiem, bo od dawna już ich nic nie łączy, że chce się z nim rozstać kulturalnie, rozmawiając twarzą w twarz, tak jak powinna zrobić to dojrzała kobieta. Chciała od niego kilku dni, by na spokojne po wyjeździe wrócić do domu, umówić się na spotkanie i zakończyć tamtą relację. Wiedziała, że znowu chce wrócić tu i pójść z nim w każde ich ulubione miejsce.


Usiadł na wersalce. Oparł się ręką kant wersalki i sięgnął po kilka liczi z reklamówki. Jadł je kilogramami. Nawet to małe paskudztwo, przypominało mu o niej, bo też je lubiła. Gdy zjadł ich z dwadzieścia, może trochę więcej, cukier podskoczył i poczuł się lepiej. Złapał po telefon wciśnięty pomiędzy poduszki. Włączył galerię. Ogółem nie był zbyt sentymentalną osobą i zbytnią uczuciowość uważał za czysty przejaw głupoty, który przejawiały słabsze jednostki społeczeństwa. Patrzył na zdjęcia z Panią Ąę. Przewijał jedno za drugim. Miał ich tylko kilka, więc gdy się skończyły, oglądał je od nowa. Noc była jedynym momentem, gdy mężczyzna taki jak on mógł pozwolić swoim emocjom wziąć górę, bo nie miał kto go za to ocenić.



Za oknem powoli zaczęło świtać. Na pościeli leżała pusta reklamówka po owocach i jeszcze ktoś. Stare rolki walały się na podłodze. Powolnym ruchem palca kasował zdjęcia, zostawił tylko jedno. Schował je gdzieś w innych folderach, tak by nikt go stamtąd nie wygrzebał, tak na wszelki wypadek, by tamta nie zauważyła.


Zdarzyło się jeszcze, że Pani Ą. czasami się odezwała, lecz on uparcie trwał przy swoim jak niewzruszone drzewo. Potem i ona przestała się odzywać, bo gdy ktoś ma serce z kamienia, nie wzruszy nim żadne uczucie.


Spodobała Ci się historia? Pozostaw po sobie pamiątkę w postaci komentarza i sprawdź jakie historie kryją się za kolejnymi drzwiami...




Przyjemne powroty -> https://bit.ly/2NLG9l0




Wieczorna gmatwanina -> https://bit.ly/2Tnc4MN

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Porcelanowa lalka

Bilet donikąd

Zagadka